Kobieta mądra, piękna, wspaniała.
Kobieta idealna.
Ale nie potrafiłem docenić tego, co miałem. Powinienem był bardziej jej zaufać i nie wypuszczać z rąk tego skarbu. Jednak opamiętanie przyszło za późno.
Poznaliśmy się - a jakże - na zawodach. Wpadła mi w oko już wcześniej, ale wtedy, w Oslo pierwszy raz ze sobą rozmawialiśmy. To było coś niesamowitego, jeszcze nigdy nie poznałem tak fantastycznej dziewczyny. Była taka... normalna. Tak. To chyba właściwe słowo. Normalna i dobra. Tak po prostu, po ludzku dobra. I chyba właśnie ta dobroć stanęła nam na drodze do szczęścia.
Ale na początku było pięknie. Trochę nieśmiało, trochę zabawnie, a na pewno uroczo. Potrafiłem wzbudzić w niej uczucie. Sam czasami nie mogłem wierzyć w swoje szczęście, ale to wszystko działo się naprawdę. Zawładnęła moim ciałem, sercem, duszą i umysłem. Zwariowałem na jej punkcie. Stan całkowitego, niczym nie zmąconego szczęścia trwał cztery miesiące. Później obudziły się we mnie wątpliwości. I zazdrość. Przeklęta zazdrość!
Lili była przecież taka cudowna, że wszyscy faceci się za nią oglądali i próbowali zaskarbić jej zainteresowanie. Z dnia na dzień stawałem się coraz bardziej podejrzliwy. Nawet rozmowy z sąsiadami czy uśmiech do kasjera w sklepie stanowiły pretekst do domysłów. Na to, że może mi być po prostu wierna nie wpadłem.
Starałem się nie wybuchać, z doświadczenia wiedziałem, że dziewczyny tego nie lubią. Prowadziłem więc coś w rodzaju prywatnego śledztwa, polegającego na przesłuchiwaniu Lili w coraz bardziej natarczywy sposób. Nie podobało się jej to i jasno dawała mi to odczuć. Im więcej pytań zadawałem, tym bardziej ona zamykała się w sobie. Odwoływała spotkania lub kończyła je bardzo szybko. Narastało we mnie przekonanie, że ma kogoś innego.
Apogeum nastąpiło, gdy odmówiła wspólnych wakacji. Na pytanie - dlaczego, odpowiedziała, że "ma swoje powody". I wtedy z mojej strony ruszyła lawina wyrzutów i pretensji. Nie potrafiłem się pohamować, wyrzucałem z siebie z prędkością karabinu maszynowego słowa, które raniły Lili do głębi, a których już nie dało się cofnąć i które ostatecznie przekreśliły nasz związek. Co mogła odpowiedzieć na chamskie zarzuty, że się puszcza i że ma mnie za nic? Pochlipywała cichutko w kąciku, nawet nie próbowała protestować. Na koniec - o tak, pamiętam to dobrze - krzyknąłem, że jest zwykłą dziwką i że ma się wynosić z mojego życia. I wyniosła się. Na zawsze.
Boże, jak ja się wstydzę tych słów... Byłem tak podły, tak bardzo ją skrzywdziłem. Gdybym wiedział wtedy to, co wiem teraz... Gdybym znał przyczynę jej braku czasu... Ale kogo ja oszukuję. Przecież chodziło o faceta. Nie o żadnego kochanka, ale jednak o faceta. A dla mnie to i tak byłby wystarczający powód. Byłem głupim szczeniakiem i przez mój kretynizm straciłem cudowną dziewczynę.
Ale jednak... Kto wie, co między nimi tak naprawdę zaszło. Często do tego wracam, zastanawiając się, jak wyglądałaby moja codzienność, gdybym był z Lili, a nie Brigitte. Pewnie i tak nie potrafiłbym powstrzymać zazdrości i unieszczęśliwiłbym ją.
A więc może dobrze się stało.
Nie zmieniłem się ani trochę. Nie. I Brigitte o tym wie. Wie, że - mimo, że jest moją żoną - nigdy nie była i nigdy nie będzie kobietą mojego życia.
^^^
No cóż ja mogę powiedzieć...
Możecie mi wierzyć bądź nie, ale ja naprawdę uwielbiam i Jacobsena i Romorena ;)
^^^
No cóż ja mogę powiedzieć...
Możecie mi wierzyć bądź nie, ale ja naprawdę uwielbiam i Jacobsena i Romorena ;)
Ech, Anders. Tacy jak on zdarzają się naprawdę często. I ja tu chyba umrę z ciekawości. O jakiego faceta chodzi? Co się wtedy stało? Potrafisz zaciekawić.
OdpowiedzUsuńKolejny mężczyzna opisuje Lilii jako wręcz idealną istotę. Chciałabym poznać ją tak naprawdę, "na zimno". Może z jej perspektywy?
Raczej nie zdradziła Andreasa, ale wydarzyło się coś, co być może ją przerosło. Tylko co?
Czekam na rozwiązanie i pozdrawiam :)
Kolejny który wpadł:)
OdpowiedzUsuńTo jest fascynujące jaką kobietą była czy jest (już sama nie wiem) Lili... Każdy z nich, czy brat, czy przyjaciel, czy też Ci którzy myśleli o niej jako o kobiecie, wszyscy są nią jakby zahipnotyzowani, ona warunkuje życie każdego z nich.
Anders... Trochę mi go żal, w sumie można powiedzieć, że zachowywał się po prostu jak większość facetów. Powiedziałabym, że cierpi na taką nieszkodliwą obsesję na punkcie Lili... Która zostanie mu niestety już na zawsze.
Dla kogo od niego uciekła? I dlaczego? W sumie zostało ich tyłu, że można by typować...
Aaa, jeszcze jedno mnie ciekawi. Czy każdy będzie miał po jednym rozdziale, czy będzie "druga tura"?
Pozdrawiam kochana <3
po jednym rozdziale do jednego faceta zdecydowanie wystarczy - myślę, że przyznacie to na końcu :)
UsuńUch - zniszczył wszystko. Tak. I w tym całym zawirowaniu chyba najbardziej szkoda mi Brigitte. Bo Anders sam był sobie winny, Lili - owszem - cierpiała, ale Brigitte już zawsze będzie mieć świadomość, że jest tą drugą.
OdpowiedzUsuńA co to za facet? O co z nim chodziło? Umrę chyba z ciekawości.
Czekam, ale bardzo niecierpliwie, na kolejny rozdział!
Oh, i kolejny na liście mężczyzn Lili. Wiadomo, że kiedy emocje - zwłaszcza te złe - przejmują kontrolę, to człowiek mówi rzeczy, których później żałuje. Jak w tym przypadku. Ale jak sam przyznał może tak było lepiej, może tak miało być. Czasu przecież i tak nie cofnie, więc pozostało mu smutne gdybanie, co by było, gdyby ...
OdpowiedzUsuńHahahahahahahah no uśmiałam się trochę przy ostatnich dwóch rozdziałach. No wybacz, ale jak tu się nie śmiać z Norwegów :D Tylko dziwie się, że robiłam to przy Bjoernie i Andersie, a nie przy Tomie. :3 Więc tak :
OdpowiedzUsuń- Roar - troskliwy braciszek :3 Myślę, że ja by się dowiedział co zrobił Rumoren to by go nieźle stłukł :D Taka tam bójka między dwojgiem skoczków o siostrę jednego. Znam to mój brat już jednego chłopaka chciał zlać za skrzywdzenie mnie :3
- Tom- przyjaciel ? on może tak sądzi, ale według mnie to jest jednak coś więcej, no, ale pożyjemy zobaczymy :3
- Bjoern - ten pierwszy przy którym zaczęłam się śmiać :D dobra może ta historia nie była śmieszna, ale ja się śmiałam. To się właśnie nazywa nauczyć coś takiego faceta, który by najlepiej pół świata przeleciał :3
- No i Anders, kochany Mufii. Mam nadzieję, że kolano ma już zdrowe, bo jakoś tak smutno, bez jego lotu w stylu ustrzelonej kaczki :3 Ej, ale ta jego zazdrość to nawet słodka była :3 Ale te jego słowa to już totalne chamstwo w państwie, miał w ogóle jakieś dowody, że go zdradziła ? ; - ;
Mimo wszystko czekam na kolejnego mężczyznę w życiu Lili.
weny kochana :3
ps. u mnie nowy : http://jak-kolysanka.blogspot.com/
i tu jeszcze nowy blog -----> http://uciekinier-i-eva.blogspot.com/
Coś ewidentnie mnie Twój blog nie lubi. Czwarty raz podchodzę do tego komentarza i wymiękam. Napiszę więc tylko, że uwielbiam tego niegrzecznego Bera, podziwiam Lil za to jak zareagowała na tę sytuację z Bjoernem, choć po częściach Toma i Roara wnioskuję, że wcale taka twarda i luzacka nie była bo prawdopodobnie właśnie przez niego stała się skryta, cicha i wycofana. Jacobsen mnie wkurzył i rozczulił zarazem, ale najbardziej chyba zaintrygował tym tajemniczym kimś przez kogo rozpadł się ich związek. Dlatego czekam na tego nowego pana i więcej wyjaśnień, bądź sekretów i przeprszam że tak krótko ale chciałam dać znać, że czytam a wszystkie swoje myśli rozwinę przy następnym komentarzu więc się przygotuj na epopeję bo mam kilka kwestii odnośnie Bera i Andersa do rozwinięcia. Buźka i do usłyszenia mam nadzieję niebawem.
OdpowiedzUsuńhah :) okej, czekam na epopeję ;P
UsuńHmmmm hmm HM.
OdpowiedzUsuńWiesz, że w pewnym momencie przyszło mi do głowy, że L. jest chora? Że potajemnie się na coś leczyła i stąd jej brak czasu. Ale skoro piszesz o jakimś facecie... To już sama nie wiem.
Jacobs, i co tu z nim zrobić? Wkurzyło mnie jego zachowanie, to na pewno, i to bardziej niż BERa. Chociaż z drugiej strony żal mi go, ponieważ zazdrość, to ciężka sprawa, niełatwo się jej pozbyć.
Zostało jeszcze tylko kilku Norków, aż zżera mnie ciekawość^^
Pozdrawiam, xoxoxo
Angelika JJ
To jest trochę paradoks, że Jacobsen stracił dziewczynę tylko dlatego, że podobała mu się za bardzo.
OdpowiedzUsuńZazdrość bywa dobra, bo świadczy o uczuciu, ale-jak się okazuje- zazdrości może być też zdecydowanie za dużo, co chyba miało miejsce właśnie w jego przypadku.
On przecież też jest niczego sobie, dodatkowo sławny i raczej bogaty. A Lili jakoś nie miała takich problemów jak on, i naprawdę nie sądzę, że to przez brak zaangażowania. Raczej przez coś dokładnie odwrotnego, przez tak wielkie zaangażowanie, które pozwalało się jednocześnie kontrolować. Chociaż nawet to nie daje gwarancji sukcesu, bo do tego potrzeba współpracy;)
Pozdrawiam.
[piec-sekund]