Lili znaliśmy wszyscy. Stanowiła pewien nieodłączny element świata skoków. Dla mnie była zawsze śliczną, młodą dziewczyną. Prześliczną. Blond włosy, niebieskie oczy, słodki uśmiech, idealna figura. Cudo.
Ja widziałem, że ją do mnie ciągnęło. Widziałem. Takie rzeczy szesnastolatki mają wypisane na twarzy. Owszem, byłem sześć lat starszy, ale dla mnie różnica wieku nie miała znaczenia. Przecież nie chciałem z nią zakładać rodziny i spędzać reszty życia. Po prostu lubiłem ładne dziewczyny. Zawsze. I zawsze też lubiłem się zabawić. Ludzie mają różne charaktery, a ja miałem właśnie taki. Tak, podobała mi się. Tak, pociągała mnie. Tak, chciałem ją przelecieć. I tyle. Tak jak zawsze.
Co prawda w tym przypadku sytuacja była trochę inna - bo przecież znałem ją od małego, była siostrą Roara i było to trochę... jakby to ująć? Niezręczne?
Co prawda w tym przypadku sytuacja była trochę inna - bo przecież znałem ją od małego, była siostrą Roara i było to trochę... jakby to ująć? Niezręczne?
Któregoś wieczora wybieraliśmy się na imprezę. Nie pamiętam dokładnie w jakim składzie, w każdym bądź razie zaproponowałem Lili, żeby poszła ze mną. Widziałem jak bardzo była tym przejęta. Ogólnie każda rozmowa ze mną była dla niej dużym przeżyciem. Na moje pytanie zarumieniła się i odpowiedziała twierdząco.
Postawiłem jej drinka. Drugiego. Trzeciego. Wyraźnie widziałem, że odpływa. Nie miała silnej głowy, co to to nie. W ogóle miałem wrażenie, że alkohol pije pierwszy - no może drugi - raz w życiu. Ale mnie dziewczyny nie odmawiały. Nigdy. Były jak glina w moich rękach. Robiły zawsze dokładnie to, co chciałem.
I Lili nie była wyjątkiem. Nie musiałem wiele mówić, wystarczyło, bym odpowiednio spojrzał. Tak... Zająłem się nią. W bardzo specyficzny sposób.
A gdy wzeszło słońce nie była już dziewicą.
Przez dłuższy czas jej potem nie widziałem. Po fakcie zwinąłem się do domu, pozostawiając ją na podłodze w damskiej ubikacji. Tak jak robiłem to zawsze.
O akcji z Lili zapomniałem po kilku godzinach. Norma. Zbyt zajęty byłem, żeby się przejmować każdą jedną panienką.
O akcji z Lili zapomniałem po kilku godzinach. Norma. Zbyt zajęty byłem, żeby się przejmować każdą jedną panienką.
Jakiś miesiąc później spotkaliśmy się przy okazji którychś zawodów w Norwegii. Uciekała wzrokiem, rozmawialiśmy o jakichś pierdołach, o pogodzie... W pewnym momencie spojrzała na mnie z wyrzutem i powiedziała "Nie chcę, żebyśmy utrzymywali kontakt". Nie rozumiałem, o co jej chodziło, co się takiego stało, a ona stwierdziła tylko "Nie tak powinien wyglądać mój pierwszy raz". Wtedy przypomniałem sobie o wszystkim. Może to dziwne, ale wcale nie pamiętałem, że między nami do czegoś doszło. Dla mnie to był chleb powszedni. Zazwyczaj uprawiałem seks z kilkoma dziewczynami tygodniowo - jak miałem zapamiętać je wszystkie? "Ja tego wcale nie chciałam. A ty mnie wykorzystałeś" - dodała jeszcze Lili i odeszła.
A ja stałem. Stałem jak wryty. Do tej pory wszystko wyglądało dokładnie tak, jak zawsze - ale to było inne. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Przede wszystkim Lili zaimponowała mi swoją odwagą. Taka drobna, krucha dziewczyna, o tak wielkiej sile wewnętrznej. A na dodatek - doznałem wręcz szoku - bo uświadomiłem sobie, że może te wszystkie laski wcześniej wcale nie były za szczęśliwe, gdy zdawały sobie sprawę, że poprzedniej nocy oddały mi się całkowicie. Być może czuły, że popełniły największy błąd w życiu. Nigdy wcześniej nie postrzegałem tego jako robienie im krzywdy. Dla mnie to była przecież tylko zabawa. Dla nich nie?
Teraz, gdy mam już trzydzieści dwa lat mogę z pełną świdamością stwierdzić, że Lili mnie zmieniła. Ja wiem jak to kretyńsko i idiotycznie brzmi. Wiem. Ale taka jest prawda. Otworzyła mi oczy. Wiele rzeczy zacząłem postrzegać zupełnie inaczej. Dojrzalej. Zrozumiałem, jaki byłem pusty i żałosny. I nie chciałem tego już powtarzać. Jestem jej za to bardzo wdzięczny.
Teraz... Teraz życie postrzegam inaczej... Mam żonę, mam synka. Jestem szczęśliwym człowiekiem. A Lili... Jak to życie się dziwnie układa... Jak dziwnie...
Teraz... Teraz życie postrzegam inaczej... Mam żonę, mam synka. Jestem szczęśliwym człowiekiem. A Lili... Jak to życie się dziwnie układa... Jak dziwnie...
Nigdy więcej nie wykorzystałem już żadnej innej dziewczyny. Nigdy. Lili była ostatnia...
^^^
Widzę, że macie strasznie ciekawe przemyślenia na temat Lili i jej facetów już po dwóch rozdziałach. Ciekawe, co powiecie o tym?
Widzę, że macie strasznie ciekawe przemyślenia na temat Lili i jej facetów już po dwóch rozdziałach. Ciekawe, co powiecie o tym?
Tak czułam, że któryś z nich odegra tę rolę, ale chyba nie spodziewałam się, że to będzie BER i że odbędzie się to w takich okolicznościach. Źle się stało, ale z drugiej strony była to lekcja życia dla niego, z której jak widać wyciągnął odpowiednie wnioski i krzywda, jaką wyrządził L. w pewien sposób obróciła się w coś dobrego.
OdpowiedzUsuńAh, czekam na kolejnego pana! :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA mnie bardziej zastanawia co teraz jest z Lili. Wszyscy mówią o niej w czasie przeszyłym, a Ber chyba po raz pierwszy wspomniał o czasie teraźniejszym "A Lili.... Jak to życie się dziwnie układa" ale tak, że nic nie wiadomo.
OdpowiedzUsuńI czy ta sprawa z Bjernem sprawiła, że Lili się tak odsunęła i od Roara i od Toma?
Czekam na ciąg dalszy.
No cóż - to był jakby ten sam wiek - więc skojarz fakty ;)
UsuńBrrrr ciekawość mnie zżera co z tą Lilii. Bo on wcale nie powiedział o niej w czasie teraźniejszym. Wspomniał, że życie dziwnie się układa, niekoniecznie JEJ życie. Zresztą ja już nic nie wiem. Dzisiaj myślenie nie najlepiej mi wychodzi. Przepraszam :( Ale Bjoern... hmmm przyznam, że podejrzewałam, że coś takiego mogło się wydarzyć w życiu Lili. Podziwiam ją. Tylko chyba później już nie była taka twarda.
OdpowiedzUsuńChcę już znać całą prawdę :)
Pozdrawiam i jeśli masz ochotę to na szukajac-winnych.blogspot.com jest nowy rozdział :)
Aleście się uczepiły tego czasu przeszłego ;P Ale dobrze, kombinujcie ;)
UsuńNiezręczne? Ja mu dam, że to było 'niezręczne'. Biedna Lili.
OdpowiedzUsuńCzas przeszły? W tym wypadku nie było ani czasu przeszłego ani teraźniejszego. Jest tylko coś w rodzaju niewyjaśnionej zagadki. Ciekawe, kiedy się ona wyjaśni. Pewnie w ostatnim rozdziale, co?
Zastanawiam się, jak sobie Lili psychicznie poradziła z tą sytuacją.
Jejku... Jest tak tajemniczo *_*
pozdrawiam :)
Niekoniecznie w ostatnim. Raczej w przedostatnim ;)
UsuńSzkoda, że uczenie się na błędach nie ominęło Lili. Zwłaszcza, że to nie ona miała się uczyć i nie o jej błędy chodziło.
OdpowiedzUsuńSzkoda, wielka szkoda. Ale może dzięki temu kilkanaście innych dziewczyn nie musiało przeżywać tego, co ona, a to na pewno jest wielki plus.
Pozdrawiam.
[kignaczak]
Weszłam, przeczytałam i strasznie mnie wciągnęło.
OdpowiedzUsuńCo najważniejsze, pomysł oryginalny.
Roar braciszek, Tom jako najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, BER... No cóż, przyznam, że zaskoczyłaś, bo conajmniej kilku panów, bym tu, do tej roli typowała stokroć bardziej.
A teraz ciekawi mnie kim będą pozostali bo jeszcze trochę ich zostało...
Zaczęłam się ( pewnie głupio) zastanawiać, czy Lili ciągle żyje...
Bo na pewno musiala przeboleć cos znacznie gorszego niż błąd niestety dużej ilości nastoletnich dziewczyn...
Ok. Kto kolejny???
Czekam i pozdrawiam;*
Jak mogłaś akurat z BERa zrobić...? :D Nie mógł to być Bardal, którego nie lubię chyba najbardziej z NORków? Dobrze, już nie marudzę, bo... i tak mi się podobało!
OdpowiedzUsuńMój ulubiony rozdział, zdecydowanie (bo jest w nim BER). Chociaż nie cierpię takich facetów jak on, którzy wykorzystują dziewczyny, dodatkowo wcześniej je upijając.
Choć z drugiej strony powiem Ci, że podobał mi się taki Bjoern. Pewny siebie, który mówi o tym, że dziewczyny robią to, czego on chce, są jak glina, etc. Później nastąpiła jego przemiana, zmienił się diametralnie, założył rodzinę, ponieważ zrozumiał błędy w swoim życiu.
Potrafię zrozumieć Lili - zakochaną bez reszty, młodą dziewczynę, spragnioną bliskości mężczyzny (i to nie pierwszego-lepszego, ale tego, który ją rzeczywiście pociąga). Potrafię zrozumieć to, że uległa Bjoernowi, że na jego widok szybciej biło jej serce... I podziwiam ją za to, że w końcu potrafiła spojrzeć mu w oczy i powiedzieć prawdę.
I teraz już sama nie wiem czy ona żyje, czy gdzieś zniknęła...
Pozdrawiam ciepło :)
Angelika JJ