Ta noc miała być najważniejsza w moim życiu. Pierwsza z kobietą. I z takim nastawieniem szedłem do tego klubu. No bo kurde, za trzy miesiące miałem kończyć osiemnaście lat, no to trzeba było czymś przed kolegami zaszpanować. Czymkolwiek. No ale najlepiej... No wiadomo czym.
Moja znajomość z Lili ogranicza się właściwie do tej jednej nocy, wieczora, imprezy - zwał jak zwał. Pewnie na trzeźwo nigdy nie zwróciłaby uwagi na faceta młodszego od niej o cztery lata. Ale wtedy trzeźwa nie była.
Ogólnie rzecz biorąc to ja jej nie znałem. Dopiero po jakimś czasie od tego incydentu, na jakichś krajowych zawodach zobaczyłem ją w naszym teamie, zajętą rozmową z Ljokelsojem. Wtedy dowiedziałem się, że to jego siostra.
Nie wiedziałem, co tamtej nocy robiła w tamtym barze. Ale cholernie, cholernie mi się spodobała. Boże, co to była za laska! Kształtna blondyneczka, niebieskooka i idealnie ubrana. Jakaś chodząca perfekcja normalnie.
Co mi szkodziło - przysiadłem się, zamówiłem piwo i zacząłem mój tani podryw. No cóż - widziałem, że nie była zainteresowana, ale kolejne kieliszki wyraźnie rozwiązywały jej język. Zdaje się, że zebrało się jej na jakiś wieczór podsumowania życia. Zaczęła mi się zwierzać ze wszystkich błędów i nieudanych związków. A najlepsze jaja były w tym, że każdy kolejny z jej facetów był skoczkiem! Zdaje się, że ona stanowiła coś w rodzaju magnesu. A może to właśnie norwescy zawodnicy przyciągali ją? No bo umówmy się - mogła mieć każdego. A jednak gustowała w ściśle wyselekcjonowanym gronie facetów. Tak... W takim wypadku uznałem, że szansa jest idealna, zwłaszcza, że nie była już nawet w stanie wypowiadać składnych zdań. Była całkowicie rozbita i chciałem to wykorzystać.
Zaprowadziłem ją... kurde, nawet nie pamiętam gdzie, taki byłem przejęty. Wiem tylko, że potykała się o własne nogi. Zacząłem ją całować, na początku się opierała, ale potem miałem wrażenie, że było jej wszystko jedno.
Do czasu aż nie zacząłem jej rozbierać. Cholera, no przecież byłem zupełnie zielony w tych sprawach, jakim cudem miało mi to pójść w miarę sprawnie? Poza tym Lili jakoś nagle otrzeźwiała. Znaczy nie, żeby uleciał z niej alkohol czy coś, ale dostałem po ryju. Rany boskie, jak to bolało, pamiętam jak dziś. Jakoś się pozbierała i przewracając wyleciała z tego całego klubu.
I tyle. Na tym zakończyła się nasza znajomość. Dopiero jakiś czas później dowiedziałem się, że była wtedy w związku. Z Evensenem - skoczkiem, którego znałem wtedy tylko z widzenia, a którego zawsze podziwiałem za niesamowity talent do lotów. Jakiś czas później oni się rozstali. Nie wiem dlaczego. Nie wiem, czy przeze mnie. Być może. Bo, tak szczerze mówiąc, Lili mogła nie pamiętać, jak się zakończył ten wieczór. Zresztą... Sam nie wiem. Przecież ja tak naprawdę nic o niej nie wiedziałem. Może to kobieta z rodzaju tych, które rano zdradzają męża, a wieczorem z nim idą do łóżka? Nie wiem. Nie, chyba nie. Nie wyglądała na taką.
W każdym bądź razie nic mi z tego mojego podboju nie wyszło. Do tej pory, nawiasem mówiąc. Z żadną dziewczyną. Chociaż teraz mam dwadzieścia dwa lata a nie siedemnaście. I bynajmniej nie czuję się przez to gorszy. Tak chyba po prostu miało być. Odpowiedni czas jeszcze przyjdzie.
^^^
Dziewczyny, czy Wy to czujecie? Za dwadzieścia minut kwalifikacje! Rozpoczynamy SEZON OLIMPIJSKI <jara się> :D